Poczciwe wałęsizmy w naszym życiu
Lech Wałęsa, jaki jest, każdy widzi. I to nie jest wpis o jego działalności politycznej, ani społecznej, ani o jakiejkolwiek innej, a o jego twórczej słowotwórczości. Niemniej jednak chciałbym, na samym początku, zarysować swoje postrzeganie Wałęsy, aby uniknąć takich czy innych zarzutów. Po raz pierwszy, o Wałęsie usłyszałem w kontekście wielkiego przegrywa, któremu to prezydentura (elekcja) przeszła koło nosa, bo zamiast ręki podał nogę. Tak naprawdę nikomu nogi nie podał, ale w słowotoku: kukuryku, be i me, wysunął taką sugestię. Przegrał walkę o fotel prezydenta z tańczącym do disco-polo komunistą, i to zaledwie sześć lat od upadku komunizmu. WOW! Można się tylko domyślać, jak fatalnym musiał być prezydentem. Do tego dochodzą jego pokrętne tłumaczenia się ze swojej przeszłości. Zostawiam to, bo Lech Wałęsa to również aktywność dzisiejsza. Bez owijania w bawełnę, aktywność w dużej mierze hejterska, nawołująca do przemocy (będą wyskakiwać z okien) i łamiąca największe świętości, w tym świętość śmierci. Lech Wałęsa sam zapracował na to, aby nie mógł być autorytetem. To jest moje zdanie. I cholera jasna! Chciałbym mieć inne, bo Wałęsa to szalenie barwna postać, która wylansowała powiedzenia sobie właściwe – nazywane wałęsizmami albo wałęsalikami.
Lech Wałęsa mówi – „nie chcem, ale muszem”.
To taka kokieteria – nie chcem, ale muszem… a tak naprawdę – nie muszem, ale chcem. Lech Wałęsa tak tłumaczył swoją obecność w polityce, z megalomanią sobie właściwą. Mi się to powiedzenie bardzo podoba i sam je używam, z tym przekąsem, jakie w sobie ma. I wydaję mi się, że moja babcia podobnie mówiła tzn. chcem zamiast chcę czy pragnem zamiast pragnę itp. To wiejski, góralski, śląski dialekt? Obstawiałbym, że wiejski… nie wiem.
Lech Wałęsa racjonalizuje – „szłem czy szedłem, ale doszedłem”.
I ja jestem podobnego zdania i podobnie jak Lech Wałęsa nie zaliczamy się do purystów językowych. Kogo jeszcze denerwują ci, którzy czepiają się każdego słowa, zwrotu??? Nie włanczać, tylko włączać. To jest taki stary, dobry wałęsizm!
Lech Wałęsa filozofuje – „dobrze się stało, że źle się stało”.
No tak, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Ale, ale… Lech Wałęsa filozofuje dalej: „to znaczy inaczej – źle się stało, że dobrze się stało”. Pierwsza część może mieć sens np. pani X miała wypadek, ale dzięki temu dowiedziała się, że ma raka i zawczasu go pokonała, czyli de facto dobrze się stało, że źle się stało. Ale źle się stało, że dobrze się stało… w sumie też można byłoby wyobrazić sobie taką sytuację. Niemniej jednak ta odwrotność tutaj nie działa.

Lech Wałęsa zapowiada – „odpowiem wymijająco wprost”.
Że co? Że jak? Lech Wałęsa chyba po prostu bawił się w oksymorony. I trzeba przyznać, że poszło mu całkiem nieźle.
Lech Wałęsa poprawia Kopernika – „nie można mieć pretensji do Słońca, że kręci się wokół Ziemi”.
Nie będę się wymądrzał, bo sam kiedyś na fizyce, stwierdziłem, że za teorię niepłaskiej Ziemi odpowiada Kopernik. Powiedziałem to na serio i nauczyciel zamiast mnie opierniczyć, uznał, że żartowałem. Nikt nie przypuszczał, że mogę być takim idiotą. A jednak!
A w ogóle Kopernik jest przereklamowany. Nie sądzicie? I podobno jest kobietą… a Lech Wałęsa za swoją wypowiedź uzyskał trzecie miejsce w plebiscycie Srebrne Usta Programu III Polskiego Radia za rok 1993. Pierwsze miejsce zajął Jerzy Owsiak za „„Kochani, kocham was.”, „Sie ma.”, „Róbta, co chceta.”„
Lech Wałęsa dyplomatą – „jestem za, a nawet przeciw”.
Niewątpliwie jeden z najpopularniejszych wałęsizmów. Lech Wałęsa wymyślił, jak zjeść ciastko i mieć ciastko. Większość powiedzeń byłego prezydenta zbudowana jest na zasadzie wewnętrznej sprzeczności, ale „jestem za, a nawet przeciw” to mistrzostwo.
Jerzy Bralczyk nazywa Wałęsę „językowym optymistą, specjalizującym się w antonimach”.

Lech Wałęsa powiada – „dokonałem zwrotu o 360 stopni”.
Sam dokonywałem zwrotów o 360 stopni i to co najmniej przez kilkanaście lat. To znaczy, że ja i Lech Wałęsa byliśmy wierni swoim poglądom. To chyba nic złego?
Złośliwi twierdzą, że Wałęsa jednak wiedział, co mówił…
Lech Wałęsa polemizuje – „są plusy dodatnie i plusy ujemne”.
No pewnie, że są. Legenda głosie, że istnieją również „minusy ujemne i dodatnie”. „Plus dodatni” to tak naprawdę „super plus”, a „plus ujemny” to zwykły minus. I analogicznie do „minusów ujemnych i dodatnich”.

Lech Wałęsa to postać nietuzinkowa. Mi osobiście przypomina Andrzeja Sapkowskiego w swojej retoryce wystąpień publicznych. Wydaję mi się tylko, że jeden z nich ewidentnie udaje/gra/bawi się, a drugi… po prostu jest sobą.
Grafika postu © by Bywalec Życia, grafiki bazowe – materiały prasowe, memy – memy.pl, kwejk.pl, rmf maxxx. Format publicystyczny #16
[…] jawi mi się jako – powiem najłagodniej, jak się tylko da – osoba niekulturalna. W poście „Poczciwe wałęsizmy w naszym życiu” porównałem Andrzeja Sapkowskiego do Lecha Wałęsy, skupiając się na ich cechach wspólnych. […]