Sitcom – gatunek, który odszedł do lamusa
Sitcom – gatunek, który odszedł do lamusa.
Prawdopodobnie nie ma osoby, która nie kojarzyłaby Ferdynanda Kiepskiego i Mariana Paździocha albo chociażby Karola Krawczyka i Tadeusza Norka! Można powiedzieć, że to przecież kultowi bohaterowie sitcomu, którzy towarzyszą nam od ponad dwudziestu lat. Bohaterowie bardzo niedoskonali, zbudowani w oparciu o jedną cechę, która jest ich największą determinantą. Zresztą, tak samo zbudowane są postacie z Kubusia Puchatka czy same Smerfy (w ich przypadku ich cechę określa już sama nazwa np. Smerf Ciamajda albo Smerf Maruda).
Polskie sitcomy na przestrzeni lat.
Świat według Kiepskich jest obecnie jedynym sitcomem w Polsce, który wciąż powstaje (nie licząc rodzinki.pl, która jest jedynie zbiorem skeczy). Na tym przykładzie doskonale widać, że ten gatunek telewizyjny odszedł do lamusa. Wszyscy dobrze pamiętamy takie tytuły jak: Miodowe lata, Lokatorzy, Sąsiedzi, Niania, 13 posterunek, Daleko od noszy, Rodzina zastępcza czy Kasia i Tomek… Te komediowe produkcje z początku XXI wieku wspominamy z dużym rozrzewnieniem, zwłaszcza teraz – gdy telewizję opanowały wątpliwej jakości paradokumenty.
Definicja sitcomu na przykładzie prekursorów gatunku.
Sitcom, czyli komedia sytuacyjna. Jest rodzajem serialu telewizyjnego, w którym na ogół akcja rozgrywa się w jednym pomieszczeniu i opowiada o losach jednych i tych samych bohaterów. Ich sytuacja z odcinka na odcinek nie zmienia się. Bohaterowie nie przechodzą przemian, a wydarzenia z poprzedniego odcinka nie wywołują konsekwencji w kolejnych odcinkach (btw. podobnie jest w Pokemonach). Idealnym tego przykładem jest zawarcie związku małżeńskiego przez Arnolda Boczka w jednym odcinku, a jego kawalerstwo z powrotem w następnym. Warto wspomnieć, że do prekursorów tego gatunku należą seriale takie jak Kocham Lucy, The Honeymooners, na podstawie których kolejno powstali Sąsiedzi i Miodowe lata.

Sitcom na deskach teatru.
Serial Miodowe lata podobnie jak The Honeymooners nagrywany był w teatrze, z udziałem publiczności. Taka realizacja sitcomu mieści się w klasycznej definicji tego gatunku stworzonej przez Lawrence’a Mintza. Sitcom Miodowe lata był nagrywany w Teatrze Żydowskim w Warszawie, gdzie produkcja odbywała się na obrotowej scenie, a wszystkie śmiechy były prawdziwe, co stanowiło duży ewenement na skalę światową. Miało to swoje oczywiste plusy, ale też spore minusy. Do tych pierwszych można zaliczyć niesamowity i niepowtarzalny klimat. Gdy dowiedziałem się, że serial kręcono w teatrze – jeszcze bardziej polubiłem Miodowe lata. Ta wiedza pozwoliła mi przymknąć oko na pewne mankamenty. Scenografia była bardzo umowna. O ile jeszcze mieszkanie Krawczyków było jako tako realistyczne, tak inne miejsca tragiczne, jak choćby hotelowe pokoje z odcinka Cypryjski łącznik (gdzie zawadą nie do pokonania dla bohaterów była paprotka?!). Na tym przykładzie doskonale widać, że Miodowe lata bardziej sprawdzały się jako spektakl teatralny, którym de facto były.

Sitcom we wrocławskiej kamienicy.
Całkiem inaczej realizowanym serialem niż Miodowe lata jest sitcom Świat według Kiepskich. Pierwsze odcinki kręcono we wrocławskiej kamienicy, a następne już w studiu telewizyjnym, więc siłą rzeczy wszystkie śmiechy były podkładane. Już od samego początku serial wywoływał wielkie kontrowersje. W 1999 roku zarzucano produkcji tandetę, a aktorom zwykłe chałturzenie i brak szacunku do wykonywanego zawodu. Andrzej Grabowski niejednokrotnie w wywiadach podkreślał, że w środowisku aktorskim wyśmiewano jego rolę, jak i cały sitcom. Oczywiście z czasem, tak ostre podejście do tematu ulegało złagodzeniu, gdyż serial stawał się coraz lepszy, jak i na polski rynek wchodziły inne sitcomy przy których ŚWK był naprawdę rewelacyjny (dla przykładu mogę wymienić: fatalne i zdjęte z anteny po kilku odcinkach Ale się kręci, denne, choć z Żakiem Halo Hans! czy Dziupla Cezara z jeszcze z mało znanym Adamczykiem i wciąż mało znanym Wonsem).

Od cyrku na kółkach, przez rewelacyjny serial, do pato-produkcji.
Bezapelacyjnie najlepsze czasy Świata według Kiepskich minęły. Minęły wraz z odejściem z produkcji reżysera Okiła Khamidova i przyjściem na jego miejsce Patryka Yoki. Takie opinie bardzo często wyrażane są na forach internetowych, na których fani serialu załamują ręce. Takie zdanie również jest i mi bliskie. Obecnie ŚWK to do bólu prymitywny sitcom, gdzie twórcom wydaje się, że wulgarny język i humor wyjęty rodem z rynsztoku zadowolą widzów. Jednak tak nie jest, co pokazują wyniki oglądalności nowych odcinków (mimo wszystko moc przywiązania do ulubionych bohaterów sprawia, że oglądalność nie jest jeszcze fatalna, przez co jesteśmy uraczeni nowymi odcinkami). Odtwórca roli Ferdynanda Kiepskiego Andrzej Grabowski, w udzielonym wywiadzie, potwierdza tę tezę, bo jasno mówi, że większość odcinków jest „po prostu głupia”. I rzeczywiście tak jest. Szkoda, że zdając sobie z tego sprawę, twórcy dalej produkują tak kiepskie odcinki.
Czy doczekamy się nowych sitcomów?
Niestety (albo stety; dla mnie jednak niestety) nic nie wskazuje na ponowny rozkwit sitcomu w Polsce. To, co sprawdziło się na początku XXI wieku niekoniecznie sprawdza się teraz. W telewizji cały czas lecą powtórki naszych ulubionych seriali komediowych, jak i mamy do nich pełny dostęp w Internecie. Czasem dobrze zobaczyć, co nas tak bawiło kilkanaście lat temu i choć na moment powrócić do tamtych czasów.
#1
źródła grafik: pixabay, wykop
[…] o popkulturze?! Podkreślę to po raz kolejny, serial miał lepsze i gorsze czasy. Już w poście „Sitcom – gatunek, który odszedł do lamusa” stwierdziłem, że produkcja przeszła drogę od cyrku na kółkach, przez rewelacyjny serial aż […]