Słów kilka o „Klerze” Smarzowskiego
Trzech księży katolickich, w rocznicę cudownego ocalenia z pożaru, spotyka się ponownie. To dla nich symboliczny czas, a jednocześnie okazja do beztroski i jej świętowania. Wkrótce ich losy rozłączają się, a każdy z nich powraca do swojej własnej rzeczywistości. Lisowski (Jacek Braciak) jest wysoko postawionym urzędnikiem kurii, bliskim współpracownikiem bezwzględnego biskupa Mordowicza (Janusz Gajos). Trybus (Robert Więckiewicz) jest wiejskim proboszczem, który bezskutecznie zmaga się z alkoholizmem. Trzeci z księży – Kukuła (Arkadiusz Jakubik) zmierza się z oskarżeniami pedofilskimi, tracąc z dnia na dzień szacunek parafian. Piętrzące się problemy sprawiają, że księża coraz bardziej zatracają swoje człowieczeństwo.
„Kler” bezsprzecznie okazał się kasowym sukcesem. Na dzień 13. 10. 2018 r. przyciągnął do kin 3 089 315 osób, i jak dotychczas zarobił 63 miliony złotych (dane od dystrybutora filmu – Kino Świat), tym samym wszedł do top 10 najpopularniejszych filmów (kinowych) w Polsce. Spokojnie można nazwać Smarzowskiego „nowym Vegą”. Ale to nie jest i nie może być komplementem. Film „Kler” wulgarnym wyrazem i posługiwaniem się stereotypami niepokojąco przypomina fatalny film „Botoks”. Chciałoby się rzec – „Panie Smarzowski, nie idź pan tą drogą”, ale wydaje się, że już dawno musztarda po obiedzie.
Opinia zawiera spoilery! Jednak żadne z nich nie zdradzają rozwiązania głównej osi fabuły. A także w dalszej części opinii zamiast wyrażeń: „ksiądz”, „biskup” będę kolejno używał sformułowań: „Ksiądz Smarzowskiego”, „Biskup Smarzowskiego”. Pozwalam sobie wyrazić swój głos sprzeciwu wobec generalizacji i przypisywaniu jednej cechy całej grupie. I odnoszę wrażenie, że o filmie powinno mówić się „Kler Smarzowskiego”, zamiast „Kler” Smarzowskiego.
Scenariusz poszedł się zabić i do dziś nie wrócił. I to niestety ma swoje konsekwencje. Film po prostu jest słaby, przeciągnięty, a przez to męczący. Tutaj nie pomoże kontrowersyjny temat, dobrzy aktorzy i cała otoczka sukcesu i chęć dowalenia „czarnym”. Po prostu król jest nagi! Znowu! Fabuła jest fatalna, o ile w ogóle o takowej można mówić w tym przypadku. „Księża Smarzowskiego” zajmują się wyłącznie gwałceniem, chlaniem wódki, molestowaniem, zabawami z prostytutkami, trzepaniem kasy i tuszowaniem tego wszystkiego, czego wcześniej zdołali dokonać. Posiatkowana fabuła, która została rozdzielona na kilku bohaterów jest po prostu nieznośna w odbiorze. To często stosowany zabieg przez scenarzystów w ostatnim czasie (praktycznie wszystkie filmy Vegi, „Listy do M.” czy „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach” itd.). Twórcy „Kleru” pomyśleli, że nie mogą przecież opowiadać historii trzech księży, którzy nawet się nie znają, a ich losy ze sobą się nie łączą. Dlatego wymyślono, że wszyscy trzej w cudowny sposób ocaleją z pożaru kościoła, i po jakimś czasie spotkają się na libacji alkoholowej (to ta słynna scena ze zwiastuna). Świetny pomysł! Naprawdę świetny pomysł! Tylko przebija się malutki szkopuł… po tym jak „Księża Smarzowskiego” rozjeżdżają się na swoje parafie, ich historie praktycznie się nie stykają, a sami bohaterowie nawet się nie spotykają. Smarzowski nie skupia się na fabule, a na ukazaniu jak największej ilości patologii. Robi to tak samo jak Vega w „Botoksie” i to jest mega słabe, bo ten film z założenia nie ma być dobry, a kontrowersyjny. Przypadkowy zlepek scen nie czyni filmu wartościowym. Szkoda, że Smarzowskiemu scenariusz uciekł się zabić. Szkoda również, że Smarzowski nie wyznaczył nagrody za jego odszukanie.
Wojciech Smarzowski nakręcił swój „Kler” jak Polsat swoje telenowele (zauważa to nawet taki laik jak ja). Nie szuka odważnych ujęć, bo po co? Za to raczy nas ciągłymi zbliżeniami na twarz aktorów. To trochę trąca myszką. Ujęcia są krótkie i poszarpane, zupełnie jak fabuła. Piszę o tym, ponieważ krytykować dzisiaj „Kler” jest odważną rzeczą (porównywalną do brania strony Andrzeja Sapkowskiego w sporze z „CD Projekt”). A król jest znowu nagi, bo film jest po prostu słaby ( a i tak jest o niebo lepszy od „Smoleńska”). Zauważyłem, że Ci którzy chcą skrytykować „Kler” w pierwszej kolejności zastrzegają, że mają do czynienia ze świetnym filmem, trzymający w napięciu, rewelacyjnie zrealizowanym… tylko trochę nieuczciwym. Nie! „Kler” jest fabularnie kiepski, z przeciętną ścieżką dźwiękową i wyreżyserowany nie za dobrze. Szkoda, że przez tak ostry spór mało kto skupia się właśnie na tych rzeczach. I dopiero teraz możemy przejść do samego przekazu filmu, jak i jego bohaterów.
Dla mnie przekaz filmu jest prosty. Ty człowieku, który zobaczyłeś „Kler” masz od dzisiaj się zastanawiać, czy ten twój ksiądz też taki jest! Czy też chleje wódkę bez umiaru? Czy też ma kochankę? Czy też dobiera się do dzieci? Smarzowski pokazuje tylko takich księży. Tam nie ma miejsca na szarości, przez co film obarcza grzechem pierworodnym. Grzechem elementarnej nieuczciwości. Ślepa chęć dokopania duchownym pogrąża Smarzowskiego na każdym kroku. Film jest dosłownie naszpikowany głupstewkami i złośliwościami. Scena, w której z niedzielnej tacy aż wypadają same banknoty stuzłotowe i dwustuzłotowe, wywołuje mój szczery uśmiech. No kto widział taką tacę? Albo kto wrzucił na tacę kiedykolwiek więcej niż dwadzieścia złotych? Po co tak przeginać (w tak mało inteligentny i łatwy do sprawdzenia sposób)? Zwłaszcza, że na te osławione tace wrzucane są przeważnie same miedziaki. Zwłaszcza, że ludzie zarabiają, tyle ile zarabiają. Są i wygrane (dla równowagi) złośliwości, kiedy np. „Biskup Smarzowskiego” mówi „złote, ale skromne”.
I choć „Kler” jest filmem po prostu tendencyjnym, do bólu jednostronnym to ma bardzo mocno wyszarpane i zwyciężone sceny i tematy. Gdyby porzucił swą stronę (niby) komediową i karykaturalną, a poszedł od początku do końca na poważnie i z szacunkiem do swoich bohaterów, mógłby być silnym głosem. Głosem, którego by nikt nie odrzucił! A tak mamy ostry spór, bo dla jednych to cała i jedyna prawda, a dla drugich „szmira”. Natomiast, dla mnie to słabo nakręcony film, cierpiący na chorobę „bez fabularności”, który bazuje na taniej kontrowersji, i na domiar złego czerpie garściami z „Botosku” Vegi.
"Kler"
Reżyseria: Wojciech Smarzowski
Scenariusz: Wojciech Rzehak, Wojciech Smarzowski
Obsada: Jacek Braciak, Robert Więckiewicz,
Janusz Gajos, Arkadiusz Jakubik,
Joanna Kulig, Rafał Mohr
Produkcja: Polska
Data premiery: 28 września 2018
Grafika © by bywalec życia. Format Opinii #3
Filmu nie widziałem i wcale nie dlatego, że tutaj gdzie mieszkam kina brak. Nie oglądałem go też w telewizji bo tej nie posiadam od dłuższego czasu w domu więc jakby nie mówić jestem odcięty od świata. Nie widziałem też filmu na płycie DVD. Co więcej nie wiem nawet czy film miał już swoją premierę na nośnikach cyfrowych. Mniejsza o to. Widzę, że niczego nie straciłem i widzę też, że wielu ludzi z którymi rozmawiałem przed premierą wypowiadali się o nim podobnie jak to ująłeś w swojej recenzji. Ci ludzie nie mieli zbyt wiele do powiedzenia a już na pewno jedynym… Czytaj więcej »