Powrót Kubusia Puchatka – „Krzysiu, gdzie jesteś?”

 

Powrót do dzieciństwa – „Krzysiu, gdzie jesteś?”.

 

Christopher Robin i Kubuś Puchatek organizują przyjęcie pożegnalne. Przychodzą na nie wszyscy mieszkańcy Stumilowego Lasu. Wkrótce Krzyś wyjeżdża do szkoły z internatem, a z biegiem czasu zapomina o świecie swoich pluszowych przyjaciół. Dorosły już Christopher Robin (Ewan McGregor) jest pochłonięty pracą. Brakuje mu czasu dla rodziny. Pewnego dnia odwiedza go Kubuś Puchatek, prosząc o pomoc, który jednocześnie przypomina mu jak umie, co jest w życiu najważniejsze. 

 

Za dzieciaka niespecjalnie przepadałem za przygodami Kubusia Puchatka. Zdecydowanie wolałem inne bajki np. Smerfy, Gumisie czy chociażby Flinstonów, a nawet Jetsonów będącymi kosmicznym odpowiednikiem Flinstonów. Na dobrą sprawę tylko Muminki plasowały się u mnie niżej niż Kubuś Puchatek (przepraszam wszystkich fanów Muminków). A że czasy były trochę inne, dlatego i tak w każdą niedzielę oglądałem Kubusia Puchatka. Zazwyczaj po Kościele, bo tak mniej więcej zaczynała się Wieczorynka na Jedynce. Nie da się ukryć, że Kubuś Puchatek był bajką przeznaczoną dla najmłodszych, przez co zniechęcał do siebie znaczną grupę odbiorców Wieczorynki. W tej bajce prawie wszystko mnie denerwowało. Rozbrykany do granic przesady tygrysek, kosmicznie głupi Kubuś Puchatek i bojący się wszystkiego Prosiaczek. Jednak najbardziej nie lubiłem przemądrzałego i rządzącego się Królika. Moją sympatię zyskiwał tylko marudzący Kłapouchy i Sowa, która była archetypem mędrca. Z tego wynika, że niespecjalnie pałam sympatią do tej historii i jej bohaterów. Jednak coś sprawiło, że chciałem zobaczyć najnowszy (kiedy tak pomyślałem to był najnowszy) film Disney’a „Krzysiu, gdzie jesteś?”.    

Film „Krzysiu, gdzie jesteś?” zaczyna się bardzo smuto i melancholijnie (żeby nie powiedzieć przygnębiająco). Mamy scenę pożegnalną i schyłkową pewnego okresu, a dokładnie rzecz biorąc całego uniwersum Kubusia Puchatka. Krzyś wyjeżdża do szkoły z internatem i zapomina o swoich przyjaciołach ze Stumilowego Lasu. Prawdziwym światem targają zbrojne konflikty. Ojciec Krzysia umiera na wojnie. I właśnie w takich okolicznościach dorasta tytułowy bohater. Wraz z końcem wojny, dla już dorosłego Krzysztofa (czy jak kto woli Christopher’a), zaczynają się nowe problemy. Dorosłe życie wcale takim wesołym i prostym nie jest. Christopher Robin pracuje w firmie produkującej walizki. Jak się okazuje wielkiego popytu na walizki nie ma. Któż by pomyślał? Czas po wojnie nie napawa optymizmem, a na walizki mogą pozwolić sobie osoby bogate, którzy nie stanowią licznej grupy. Christopher musi opracować nowy plan, aby ocalić firmę przez bankructwem i masowymi zwolnieniami pracowników. W pracy spędza każdą wolną chwilę. Zaniedbuje swoją rodzinę. Córce Madeline sprzedaje za każdym razem swoją największą życiową maksymę – „z niczego powstaje nic”. I o tym jest pierwsza część filmu, która została utrzymana w klimacie poważnym i skłaniającym do przemyśleń. Domyślam się, że najmłodsza widownia poszła do kina na Kubusia Puchatka, a nie na historię podstarzałego sprzedawcy walizek, bo miś o małym rozumku pojawia się w tej historii stosunkowo późno. I tak jest, że ten film jest po trochę dla każdego, a przez to dla nikogo. I to jest praktycznie jedyny zarzut, ponieważ film broni się bardzo mocno, o czym będzie dalej!                                           

Po ukazaniu naszego „połamanego świata” po wojnie, akcja przenosi się do Stumilowego Lasu. I w końcu widzimy Kubusia Puchatka. W zachowaniu i charakterze nie zmienił się nic. Dalej jest misiem o małym rozumku, co na każdym kroku udowadnia. Jedynie jego wygląd uległ zniszczeniu – zmechacił się, a jego nosek uległ przetarciu, przez co jeszcze bardziej wzbudza w widzach sympatię. Podobny los spotkał inne pluszaki, nawet maleństwo (które się zmechaciło, a dalej pozostało maleństwem, co swoją drogą jest bardzo ciekawe…). Bez Krzysia cały Stumilowy Las pogrążył się w depresyjnej mgle i ogólnej beznadziei. I w tym miejscu muszę odszczekać, że nie lubię Kubusia Puchatka i jego przyjaciół. W tym filmie nie da się ich nie lubić! Są tacy, jakich chciałoby się mieć w prawdziwym życiu. Są bezinteresowni, niewinni, życzliwi, a przyjaźń dla nich trwa do końca życia albo wcale – „true friends are forever”. Kubuś Puchatek rozwala system tym, że po prostu jest. W popkulturze mamy do czynienia z wieloma postaciami zbudowanymi właśnie tak jak on. Nie szukając daleko to chociażby inspektor z filmu „Różowa Pantera” czy główny bohater z filmu „Naga broń”, czyli po prostu bohater nie za mądry, który ma wzbudzać ogrom sympatii. Kubuś Puchatek tego typu bohatera wynosi na nowy poziom. I tak miś nie dostrzega, że łapy kleją mu się od miodu, tylko oskarża podłogę, że jest klejąca. I tak miś nie zauważa, że został odwrócony do góry nogami, tylko oskarża świat, że stanął na głowie. Czy ja powiedziałem, że denerwował mnie tygrysek. Zmieniam zdanie. I choć w tym filmie tygrysek fika, a nie bryka (przez prawa autorskie do tłumaczenia) i tak jest rewelacyjny. Stanowi idealną równowagę do powolnego misia, pochłoniętego depresją osła i przestraszonego prosiaka. Kłapouchego jak lubiłem tak lubię, tutaj nic się nie zmieniło. Martwi mnie jedynie ten mem, bo od zawsze Kłapouchy był moim ulubionym bohaterem z Kubusia Puchatka.   

 

Krzysiu gdzie jesteś? - film disney - fantasy, bajka!

 

Ten film trzeba po prostu zobaczyć! Braki fabularne absolutnie nie odbierają dobrej zabawy, a z takimi bohaterami fabuła mogłaby nie istnieć! Książki czyta się, a filmy ogląda się dla postaci, reszta to dodatek. Kubuś Puchatek dostarcza wiele śmiesznych momentów, a także wiele swoich mądrości. Celnie kontruje maksymę Krzysia – „z niczego powstaje nic” swoją maksymą – „z niczego często powstają fajne cosie”! A powroty do dzieciństwa nieraz dają fajnego kopa do działania!    

3.8/5
Kubuś puchatek - krzysiu, gdzie jesteś?

"Krzysiu, gdzie jesteś?"

Tytuł oryginalny: Christopher Robin 

Reżyseria: Marc Forster 

Scenariusz: Alex Ross Perry, Alisson  Schroeder 

Obsada: Ewan McGregor, Hayel Atwell, Bronte  Carmichael,Mark Gatiss 

Produkcja: USA 

Data premiery: 1 sierpnia 2018

Grafika postu – Disney. Format Opinii #4


 

Yhm... to może nie być głupi pomysł?!

Aby dołączysz do grona subskrybentów Bywalca Życia. I Otrzymywać powiadomienia o nowych konkursach, wpisach i wielu innych akcjach.

Wyrażam zgodę na przekazanie moich danych osobowych do MailChimp ( więcej informacji )

Trzy żelazne zasady Bywalca Życia. Zero spamu. Bezpieczeństwo adresu e-mail. Możliwość wypisania się z listy subskrybentów w każdej chwili.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najnowsze
Najstarsze Najlepsze
Inline Feedbacks
View all comments
Olka
Olka
26 grudnia 2019 22:43

Oglądając zwiastun, ten miś trochę mnie przerażał. Wykreowano go trochę na takiego bardziej strasznego. Ja tę bajkę bardzo lubię. Zwłaszcza, że moja siostra kiedyś wygrała konkurs plastyczny i dostała kasetę z tą bajką. Chyba Kubuś Puchatek i Przyjaciele. Tygrys wtedy też był tam jakiś straszny. Co do bohaterów, nie można im odmówić, że są nijacy. Co prawda nie jest to jakaś złożona osobowość jak w książkach, a jednak często „on jest zły” i już na tym się kończy, nie ma drugiej strony. Zaskoczyło mnie, że ktoś może nie lubić Kubusia Puchatka ;P. Uważałam, że to jednak z lepszych bajek w… Czytaj więcej »

Marcin
Marcin
22 grudnia 2019 18:09

Bajek w swoim życiu widziałem tyle. Że w tej chwili nie jestem w stanie nawet zliczyć ile. I wcale nie wstydzę się tego, że dorosłym już będąc z łezką w oku przygody Krzysia i misia wspominam. Tym którzy śmiać się będą ze mnie – wszyscy kiedyś byliśmy dziećmi i bajeczki oglądaliśmy – przypominam. 🙂 Miś o małym rozumku, serce moje od pierwszego odcinka bajki i pierwszych stron książek z sobą w roli głównej zdobył. Choć nie raz i nie dwa, przez swoje zamiłowanie do miodku mnóstwa kłopotów przyjaciołom swoim przysporzył. Czy jednak można nie kochać Kubusia Puchatka. Który pukając się… Czytaj więcej »