Esencja Bożego Ciała i Podlasie w „Białej sukience”
Esencja Bożego Ciała i Podlasia w filmie „Biała sukienka”.
Ze świętami Bożego Narodzenia nierozłącznie kojarzymy nieśmiertelnego Kevina samego w domu, z Wielkanocą Stuarta Malutkiego (a przynajmniej ja). A z Bożym Ciałem utożsamiamy Białą sukienkę – produkcję z cyklu święta polskie, dostępną na TVP VOD, od lat emitowaną w telewizji w Boże Ciało, właśnie. Czy ktoś nie widział tego filmu? Tak czy owak, o nim dzisiaj.
Cykl święta polskie to produkcja Telewizji Polskiej przy współpracy z Canal+. Pomysłodawcą serii filmów jest Grzegorz Łoszewski. Cykl składa się z trzynastu filmów, a każdy z nich opowiada o innym święcie, zwykle katolickim. Na Dzień Matki powstała Królowa chmur, na Wielkanoc – Miss mokrego podkoszulka, a na Wszystkich Świętych – Wszyscy święci, po prostu. A jako że dzisiaj mamy Boże Ciało, opowiem o Białej sukience (w dniu premiery w 2003 roku zebrała przed telewizorami ponad 5 milionową widownię) z Pawłem Małaszyńskim i Samborem Czarnotą w rolach głównych.
Maciek (Sambor Czarnota) na święto Bożego Ciała wraca z Warszawy do Białegostoku. Karierowicz i pozer zabiera ze sobą autostopowicza Damiana (Paweł Małaszyński). W podróży toczą żywą dyskusję światopoglądową. Wnet okazuje się, że na prawie każdy temat mają odmienne zdanie. Niemniej jednak, między mężczyznami nawiązuje się nić sympatii. Równoległe toczy się akcja w podbiałostockiej wsi. Zwaśnione rodziny bogatych Kowali i ubogich Suszków przygotowują się do procesji Bożego Ciała. Zocha Suszkowa (Izabela Dąbrowska) – zajęta poganianiem uciemiężonego męża Rysia (Bogdan Kalarus) – przypala żelazkiem sukienkę swojej córki. Przyjęcie pomocy od Kowali nie wchodzi nawet w grę. Wkrótce losy Maćka i Damiana połączą się z Suszkami, przyjmując naprawdę dramatyczny obrót.
Białą sukienkę oglądałem bardzo dawno temu (co prawda kilkukrotnie), ale zapamiętałem ją zaskakująco dobrze. Produkcje telewizyjne na ogół nie są najlepsze. Mały budżet widać niestety na ekranie. I z radością mogę powiedzieć, że Biała sukienka wyłamała się z tego nieszczęsnego schematu. Rewelacyjny pomysł i scenariusz Domana Nowakowskiego nie został utopiony przez mistrzów pokroju twórców polskiego Wiedźmina.
Fabuła w tym filmie istnieje, co jest kolejną świetną wiadomością. Jeśli się zastanawiacie: „jak to film może nie mieć fabuły?”, odsyłam do opinii: „Słów kilka o Klerze Smarzowskiego”. W Białej sukience na przemian przeplatają się wątki stricte komediowe z wątkami poważnymi i zmuszającym odbiorcę do refleksji. Między antyklerykalnym Maćkiem a uduchowionym Damianem dochodzi do ostrej wymiany poglądów. Każdy z nich w sposób ciekawy przedstawia swoje argumenty na temat wiary, życia, moralności. W pewnym momencie następuje weryfikacja słów i przekonań jednego z głównych bohaterów, co twórcy filmu pokazali wstrząsająco mocno, a jednocześnie nienachalnie. I to się chwali!
Komediowy wymiar produkcji TVP gwarantuje małżeństwo Suszków, którzy dla zasady kłócą się z zamożnymi sąsiadami. Trzy grosze od siebie dodaje stara Suszkowa, której śpieszno na procesję do kościoła. Gdy Zocha przypala sukienkę córce, ta popada w rozpacz, zapiera się i krzyczy: „ja w tym nie pójdę, ja w tym nie pójdę!”. Stara Suszkowa chce do kościoła, najmłodsza nie ma w czym pójść, auto psuje się, a awantura u Suszków wisi w powietrzu. Ten wątek jest przezacny!
A jak się wali to się wali! W kościele przygotowania do obchodów nie idą zgodnie z planem. Fajtłapowaty kościelny (Bartłomiej Topa) stara się, ale robi więcej zamieszania niż pożytku. Nagłośnienie wzięli diabli. I jedyna nadzieja w Jacku (Leszek Zduń), który chce pożyczyć mikrofony od satanistycznej grupy muzyków Neuropathia. Gdy się proboszcz (Mieczysław Hryniewicz) dowie…
Biała sukienka opowiada z przymrużeniem oka o katolickim święcie. Pokazuje od kulis przygotowania do procesji Bożego Ciała. W mieście jest inaczej, ale na wsi każdy angażuje się w przystrojenie ołtarzy, co czyni wydarzenie podniosłym i umacnia ducha wspólnoty.
W napisach końcowych nie wymieniono pierwszoplanowego bohatera tego filmu, co uważam za wielkie niedopatrzenie i faux pas. Podlasie zagrało rolę życia. Klimat z tej części Polski jest absolutnie wyjątkowy i niepowtarzalny, co twórcy uchwycili po mistrzowsku. Kocham wszystkie produkcje, w których akcja toczy się na Podlasiu jak np. serial Ranczo czy film kinowy U pana boga za miedzą. I moje serce krwawi, gdy słyszę niewybredny żart o Podlasiu. Muszę się tam kiedyś wybrać, koniecznie!
Znakomity pomysł i dobra fabuła to jednak wciąż połowa sukcesu. Niektórzy mówią, że większa połowa ;). Mniejsza z tym, bo dzieło wieńczy doskonała gra aktorska. Sambor Czarnota idealnie odwzorował „chama w lakierkach” z Warszawy, który przyjeżdża do wiochy Białegostoku. Paweł Małaszyński odegrał poczciwego, ale rezolutnego chłopaka. I zrobił to w punkt. Popis aktorskich możliwości dała Izabela Dąbrowska, wcielając się w trudną w obyciu Zochę Suszkową. Ta aktorka jest bezkonkurencyjna w rolach kobiet o ciężkich charakterach. Pamiętam ją jeszcze z Bulionerów, gdzie grała zrzędliwą żonę kryminalisty.
Jestem zdania, że warto zobaczyć ten film. I niezależnie od tego, czy wierzymy czy nie. Biała sukienka obrazuje i wiernie oddaje naszą polską kulturę i w pewnym sensie przaśność z tym związaną. Produkcja TVP z 2003 roku zestarzała się przyzwoicie, a przesłanie z upływem lat tylko nabrało na aktualności.
Format Opinii #19
Grafika postu © by Bywalec Życia, grafika bazowa – materiały prasowe
Lubię polskie filmy a o tym nie słyszałam, dziekuję