Książka niespodzianka. Ostatni wykład

Książka niespodzianka. Ostatni wykład

 

Jest chłodny, ale dosyć przyjemny listopadowy wieczór. Idę na wrocławski Rynek. Mijam Galerię Dominikańską. Widzę, jak miasto przygotowuje się do Bożego Narodzenia. Pojawiają się pierwsze świąteczne ozdoby i światełka. Mam pełną świadomość, że najbliższe dni będą ostatnimi moimi w tym mieście kultury i krasnali 😉. Ten wieczór traktuje niejako pożegnanie z Dolnym Śląskiem, z którym związałem się przez zeszłe lata, najpierw mieszkając na Biskupinie, następnie zaś na Fabrycznej. Moja babcia w latach swojej młodości osiedliła się na Psim Polu, pracując w fabryce uzbrojenia, a więc w mojej rodzinie przeplatały się już perypetie z Wrocławiem. Wstępuję do antykwariatu. Kocham takie miejsca, ponieważ one mają dusze (niejedną), te wszystkie książki i ich zapach przenoszą mnie w inny świat. Spędzam tam może godzinę, niespiesznie przeglądając interesującą mnie literaturę, zaczynając oczywiście od fantastyki, przez kryminały aż po biografie i autobiografie. Wreszcie natrafiam na dziwny pakunek, w szarym papierze, na którym ktoś własnoręcznie napisał:

Czas jest wszystkim, co masz… i pewnego dnia może się okazać, że masz go mniej niż sądzisz.”

i nakleił malutką etykietę  z obrazkiem prezentu, a u dołu przybił masywną pieczątkę z księgarskim logo.   

Ta myśl od razu wydała mi się znajoma i bliska. Zaintrygowała mnie. Wziąłem książkę niespodziankę i poszedłem do kasy. Zapłaciłem 5 złotych, więc naprawdę niewiele. Kupiłem kota w worku, ale niezmiennie nastawiałem się na dobrą literaturę, którą jeszcze dzisiaj, do poduszki miałem się uraczyć. Powłóczyłem się jeszcze po wrocławskim Rynku między rozstawionymi budkami z przeróżnej maści żarciem a bibelotami. Od zawsze lubiłem bardziej sam klimat przedświąteczny od samych świąt. Odnoszę wrażenie, że wtedy ludzie są ciut lepsi dla siebie. Kto również tak myśli? Do domu udałem się na piechotę, zajęło mi to ponad godzinę, ale spacer jak najbardziej mogłem zaliczyć za udany – odświeżający myśli, dodający otuchy i energii na najbliższe dni.

Zjadłem kanapkę z szynką i serem, popiłem herbatą z cytryną i wskoczyłem do łóżka pod ciepłą kołdrę. Wziąłem zapakowaną książkę, aż buzia sama się cieszyła, rozharatałem papier i już wiedziałem, że dzisiaj przeczytam Ostatni wykład od pana Randy Pauscha.

W pierwszym odczuciu pojawiło się rozczarowanie. Chyba gdzieś tam liczyłem na epicką powieść, która przeniesie mnie w zupełnie inny świat, pozwoli wytchnąć i da odpoczynek od codzienności, choć po samym cytacie powinienem domyślić się, co może znajdować się w środku. A znajdował się spisany ostatni wykład amerykańskiego naukowca. Opis nie brzmiał zbyt ciekawie, pewnie sam tej książki bym nie kupił.  Co ciekawe sam blurb mówił o nieznanym uczonym, o którym nie usłyszałby świat gdyby…

Randy Pausch

Randy Pausch urodził się w 1960 r., w Baltimore (miasto na wschodnim wybrzeżu USA). Swoje życie zawodowe związał z Carnegie Mellon University, gdzie jako profesor informatyki pracował m.in. przy projektowaniu gier komputerowych oraz badaniem ludzkich zachowań w sferze wirtualnej. Jako pierwszy nauczyciel akademicki zaproponował współpracę informatyków z artystami. W 2006 roku usłyszał diagnozę, która okazała się wyrokiem śmierci. Zachorował na raka trzustki, a lekarze dawali mu kilka miesięcy życia (niestety nie pomylili się), które spędził w rodzinnym gronie. Nie zapomniał również o swoich czytelnikach, publikując okazjonalnie na blogu. 30 maja 2008 roku otrzymał od Prezydenta Stanów Zjednoczonych George W. Busha list z podziękowaniami. Na chwilę przed śmiercią wygłosił swój ostatni wykład. Nie mówił o informatyce i o tym, co na co dzień wykładał, a o rzeczach najważniejszych – o umieraniu, marzeniach, człowieczeństwie. Osierocił trójkę dzieci, odchodząc z tego świata 25 lipca 2008 roku.       

Ostatni wykład wygłoszony na Carnegie Mellon University wywołał poruszenie niemalże w całych Stanach Zjednoczonych, a następnie na świecie. Randy Pausch nie chciał zasmucać zgromadzonej społeczności akademickiej, ku pokrzepieniu serc rzucił nawet wyzwanie w pompkach, sam zrobił ich na scenie kilkanaście.

Książka Ostatni Wykład to nic innego jak spisany właśnie ostatni wykład Randy Pauscha, w Polsce wydany przez wydawnictwo Nowa Proza.

Od razu powiem, że nie doczytałem tej książki do końca. Nie dlatego, że nie podobała mi się albo mnie wynudziła, nawiasem mówiąc – wręcz przeciwnie. W natłoku przeprowadzki z Wrocławia i tysiąca innych spraw na głowie, zgubiłem ją. Ergo ten post przyjmuje raczej formę opowiadania wokół czytania i z tego względu nie będę Ostatniego wykładu oceniał, a po prostu opinią o nim chcę się podzielić. Taką czuję potrzebę.

Na tego typu literaturę trzeba mieć nastrój, i choć autor robi wszystko, aby opowieść szła gładko to jednak warto przystanąć i przetrawić jej treść. Temat jest dołujący, dotyczy spraw ostatecznych i takich, które najchętniej odłożylibyśmy na później. Bo sama świadomość przemijania, odchodzenia naszych bliskich czy przygotowywania się na ich śmierć boli. Z drugiej strony, Randy Pausch stara się motywować do działania. Dużo i obszernie rozwodzi się o marzeniach. Uważa, że totalną głupotą jest spisywanie ich na stratę. Marzenia z dzieciństwa powinny być naszą busolą w dorosłym życiu i kluczem do szczęścia. Profesor zupełnie za darmo sprzedaje nam kilka życiowych wartości, o które należy walczyć. Mówi: spieprzyłeś, przeproś. Te wydawałoby się proste, a nawet uniwersalne zasady gdzieś nam w codzienności umykają. A człowiek przypomina sobie o nich, gdy już może być za późno. Ostatni wykład siłą rzeczy przepełniony jest smutkiem, jak też nadzieją, która zostaje po lekturze. Jestem na siebie zły, że zgubiłem tę książkę, niedoczytywawszy (w ogóle takie słowo istnieje?!) jej do końca.

 


grafika wyróżniająca post © by bywalec życia,  fotografia w poście – University of Virgina, informacje o Randym Pauscha – Wikipedia, format opinii   

                 

Yhm... to może nie być głupi pomysł?!

Aby dołączysz do grona subskrybentów Bywalca Życia. I Otrzymywać powiadomienia o nowych konkursach, wpisach i wielu innych akcjach.

Wyrażam zgodę na przekazanie moich danych osobowych do MailChimp ( więcej informacji )

Trzy żelazne zasady Bywalca Życia. Zero spamu. Bezpieczeństwo adresu e-mail. Możliwość wypisania się z listy subskrybentów w każdej chwili.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments