Moje top 10 animacji Walta Disney’a
Nie będzie przesadą (choćby i najmniejszą), jeśli stwierdzę, że animacje Disneya górą i to nie od dziś! Inne studia nie mają nawet podjazdu do potęgi Walta Disney’a. No cóż, bywa! Dlatego dzisiaj, z tego miodu wybiorę ten najsłodszy, według mnie. Piszcie, czy się ze mną zgadzacie. Jeśli zaś nie, podzielcie się swoją listą faworytów.
10
ODLOT
Stary, schorowany, zgorzkniały Carl decyduje się na szaleńczy krok – zamienia swój dom w statek powietrzny (za pomocą tysiąca balonów), aby spełnić swoje (i swojej ukochanej) największe marzenie – zamieszkać w Ameryce Południowej. Pech sprawia, że zabiera ze sobą ośmioletniego skauta, który działa mu nieustannie na nerwy!
Piękna i wzruszająca opowieść o miłości i przyjaźni, uchwycona w sposób dotychczas niepodejmowany i wydawać by się mogło nieatrakcyjny. Nic bardziej mylnego. Odlot portretuje miłość aż do śmierci i pustkę, jaką po sobie zostawia, z którą zmierza się 70-letni Carl.
Młody Russell wyciąga towarzysza z żałoby… jak tylko umie najlepiej. Często pokracznie, ale szczerze i z dziecięcą naiwnością. Nie pozwala mu się nudzić (nawet na moment), co rusz wpadając w nowe tarapaty. Między Carlem a Russellem wytwarza się niepowtarzalna wieź – wieź dziadka z wnukiem, co zostało niesamowicie pokazane w animacji. I to właśnie stanowi jej największy atut, moim zdaniem.
9
W GŁOWIE SIĘ NIE MIEŚCI
Któż nie chciałby zamieszkać w San Francisco? Powiedzcie sami! Okazuje się, że Riley. Dziewczyna musi przeprowadzić się ze świata, który zna do miasta pełnego czyhających pułapek. W głowie nastolatki kotłują się same emocje:
Radość (ta rządząca się), która szuka pozytywów. To trudne zadanie, ale nie poddaje się.
Smutek (ta powolna i melancholijna), która popada w depresję i nie wierzy, że jeszcze będzie dobrze. Ku zgrozie Radości… zaczyna dominować.
Gniew (ten z ogniem na głowie), który nieustannie wywołuje kłótnie Riley z rodzicami.
Odraza (ta wiecznie nadąsana), która nie ukrywa swojego zdegustowania nowym domem.
Strach (ten chudy koleś), który boi się wyśmiania i poniżenia Riley w nowej szkole. A taka sytuacja dla nastolatki to prawdziwy koniec świata.
Emocje wzięły się za łeb. Która będzie górą? A może powinny się dogadać dla dobra Riley?
Animacja po mistrzowsku obrazuje trudny proces dojrzewania. Mówi nam, że w życiu potrzebujemy każdej emocji. I nie można rugować np. Smutku (jak chciała to zrobić Radość), gdyż bez przepracowania cięższych chwil – nie zazna się w konsekwencji szczęścia.
8. Animacje Disneya.
KRÓL LEW
Młody lew Simba, któremu Skaza wmówił, że jest odpowiedzialny za śmierć swojego ojca Mufasy, ucieka od stada i zaczyna nowe życie, z dala od przeszłości i ciągłych wyrzutów sumienia.
Przyznam się szczerze, że akurat do tej animacji nie mam wielkiego sentymentu. Niemniej jednak, bardzo lubię jej bohaterów. I jak normalnie nienawidzę małp (są zbyt podobne do ludzi, co samo w sobie mnie przeraża), tak Rafiki skradł moje serce – zwłaszcza, gdy śpiewał „Asante sana zjem banana”.
Król Lew jest dość mroczną opowieścią, i jak zwykle u Disney’a, o rzeczach istotnych. Pokazuje nam relacje między braćmi. Do czego może doprowadzić niewybaczona krzywda, która staje się asumptem i tanim pretekstem do bezkompromisowego dążenia do władzy. Ale również o sile przyjaźni, która nie zna barier i granic – np. między Simbą (łowcą) a Pumbą i Timonem (ofiarami).
7. Animacje Disneya.
KSIĘGA DŻUNGLI
Mowgli – jako małe dziecko – zostaje porzucone (przez swoich rodziców) w gąszczach dzikiej dżungli. Znajdują go wilki, które przygarniają chłopaka do swojego stada i wychowują jak własnego syna.
Animacja jest dość stara, ponieważ aż sprzed 53 lat. Ale daje radę! Niemniej jednak polecam również film aktorski z 2016 roku, który otrzymał ten sam tytuł i także jest z wytwórni Walta Disney’a. Natomiast, nie polecam filmu Legenda dżungli (od Warner Bros), który de facto opowiada tę samą historię, tylko dużo, dużo gorzej. A oba dzieła (+ animacja) to nic innego jak adaptacja książki nomen omen Księga dżungli Rudyarga Kiplinga.
Opowieść, która potrafi wzruszyć! Obrazuje miłość i zazdrość w najprostszej postaci i ich nierozłączne sprzężenie ze sobą. Mówi o wykluczeniu w sposób jednoznaczny. Nazywa dobro dobrem, a zło złem, co obecnie nie jest wcale modne.
6
GDZIE JEST NEMO?
GDZIE JEST DORY?
5. Animacje Disneya.
ALADYN
Drobny złodziejaszek (a tak naprawdę chłopak o wielkim sercu i imieniu Aladyn) wchodzi w posiadanie magicznej lampy, którą zamieszkuje dżin i jak to dżin spełnia życzenia, ale tylko trzy! Aladyn, chcąc przypodobać się księżniczce Dżasminie, udaje księcia Ali Ababwe z odległej krainy. Pomagać będą mu – małpka Abu oraz latający dywan, a knowaniem intryg zajmie się opatulony mrokiem i czarną magią Dżafar.
W oryginalnej wersji językowej głos dżinowi podkładał rewelacyjny Robin Williams, natomiast w polskiej – niemniej genialny Krzysztof Tyniec, który był również Timonem w Królu Lwie. W filmie aktorskim Aladyn z 2019 roku dżina zagrał Will Smith, co wywołało spore kontrowersje. I jak okazało się na „koniec dnia”, ten najbardziej krytykowany aktor jako jedyny obronił się jako tako w tej słabej kalce z animacji.
Historia o Aladynie to tak naprawdę odwrócony Kopciuszek. Disney przedstawia nam biednego chłopaka, który za wszelką cenę chce udowodnić, że jest coś wart. Ten motyw również rewelacyjnie obrazuje inny film ze stajni Walta Disney’a – Planeta Skarbów.
4. Animacje Disneya.
MULAN
Na Chiny pada blady strach, Hunowie stanęli u wrót. Zarządzeniem cesarza – każda rodzina musi wyznaczyć jednego mężczyznę, który zasili szeregi chińskiej armii. Hua Mulan, chcąc ratować schorowanego ojca, ucieka z domu. W przebraniu żołdaka stawia się w obronie ojczyzny. Duchy przodków wyznaczają dziewczynie opiekuna – Wielkiego Kamiennego Smoka, aby nie pozwolił jej splamić honoru rodziny. Przez feralny splot okoliczności, na pomoc Mulan rusza Mushu – miniaturowy smok.
Na moje nieszczęście i zapewne niezliczonej rzeszy fanów na całym świecie premiera kinowego filmu Mulan została przełożona na bliżej nieokreślony termin, z powodów oczywistych. Jest to mój najbardziej wyczekiwany filmu 2020 roku, więc jak go tylko zobaczę, napiszę o nim niezwłocznie na Bywalcu Życia. Tylko kiedy to będzie?! Sam zwiastun zapowiada wspaniałą przygodę i w przeciwieństwie do większości remake’ów Disney’a (np. Aladyn, Król Lew, Piękna i Bestia i te inne Dumbo i Zakochane Kundle) fabuła nie będzie bezmyślnie odbitą kalką z animacji. Znika, co prawda ukochany przez widzów Mushu, ale pojawia się postać czarownicy, która rysuje się na całkiem ciekawego złola. Zmiany nie wynikają z kreatywności wytwórni, a dbaniem o chiński rynek, na którym pierwotna wersja Mulan nie zdobyła nadto uznania. Tak czy siak, będzie epicko!
Mulan to wyjątkowa opowieść o walecznej dziewczynie, ubrana w szaty chińskiej kultury. Przypomina o wartościach, w tym jak ważna w życiu człowieka jest rodzina.
3. Animacje Disneya.
TOY STORY
Toy story to brand, pod którym kryją się aż 4 filmy (najstarszy z 1995 roku, a najnowszy z 2019 roku) opowiadające o ożywionych zabawkach, których właścicielem jest Andy. Niewątpliwie ulubieńcem chłopca jest kowboj Chudy, nasz główny protagonista. Ekipę tworzą również pies Cienki, dinozaur Rex (z kolei mój ulubieniec) i m.in. Pan Bulwa z Panią Bulwą – uważani za prekursorów współczesnych Januszy i Grażyn. Sielanka kończy się, gdy do zgranego teamu dołącza nowa zabawka – Buzz Astral.
Do Toy Story (dokładnie dwójki) mam ogromny sentyment. Jest jedną z nielicznych produkcji, którą miałem na płycie DVD. I chcąc, nie chcąc oglądałem ją w kółko. Potrafiłem w ciągu jednego dnia zobaczyć ją nawet czterokrotnie! A gra oparta właśnie na tej animacji stała się moją grą dzieciństwa.
Toy Story z 1995 roku, jako pierwszy film pełnometrażowy, zostało wyprodukowane przy użyciu techniki komputerowej tzw. CGI przez studio należące do Disney’a – Pixar. Obecnie animacje tworzy się wyłącznie tą metodą, choć początkowo technika była szkalowana (zresztą jak każda nowa i jeszcze nieprzetestowana technologia).
2. Animacje Disneya.
COCO
Meksykański chłopiec o imieniu Miguel pragnie udowodnić światu, że ma smykałkę do muzyki. A w jego domu – jak na złość – wszystko, co dźwięczne jest zakazane. W desperacji kradnie gitarę samego Ernesta de la Cruza, czego efektem trafia do barwnej Krainy Umarłych. Spotyka tam Hectora, który za wszelką cenę nie chce być zapomniany i zrobi wszystko, aby tak się nie stało.
„Coco” bazuje na motywach meksykańskiego święta zmarłych – Dia de los Muertos. Wcześniej ten temat podjęło studio 20th Century Fox, produkując „Księgę życia”.
Disney po raz kolejny wzrusza i łamie serca. W kulminacyjnym momencie, w którym babcia Coco dołącza do piosenki „Pamiętaj mnie”, robi to z potrojoną siłą … Ci z Was, którzy widzieli animację wiedzą o czym mówię! A pozostałych gorąco zachęcam do oglądnięcia Coco, bo (cholera jasna!) WARTO!!!
1
MÓJ BRAT NIEDŹWIEDŹ
Moja najulubieńsza animacja Disney’a. Po prostu!!!
Mój brat niedźwiedź jest opowieścią opartą na motywach staro-indiańskiej legendy. Trzej braci: Sitka, Denahi oraz Kenai zamieszkują w tundrze. Najmłodszy z nich – Kenai otrzymuje totem niedźwiedzia, który to Tanana definiuje mu jako znak miłości. Chłopiec nie ukrywa rozczarowania, ponieważ liczył chociażby na totem tygrysa szablo-zębnego (nie on jeden!). Wkrótce zostaje przemieniony przez Duchy tych, co mieszkali tu w niedźwiedzia, aby zrozumiał swoje prawdziwe powołanie.
W tej animacji wszystko gra: sympatyczni bohaterowie, czyhające w pobliżu niebezpieczeństwo, opowieść o innej kulturze, pełne emocji musicalowe piosenki jak na przykład „Już nic, już nikt” i wbijający w fotel twist fabularny.
Niemniej jednak Mój brat niedźwiedź wygrywa i rozbija bank disnejowskich animacji pod względem ukazania braterskich relacji. Studio zrobiło to po mistrzowsku! W żadnym stopniu nie poszło w przesadę, a wręcz przeciwnie. Pokazało je tak, jak nieraz wyglądają w prawdziwym życiu.
Grafika postu TOP 10 ANIMACJE DISNEYA © by bywalec życia, grafika bazowa, grafiki w poście – materiały prasowe Disney Company. Animacje.
Format publicystyczny #24
Nie będzie przesadą (choćby i najmniejszą), jeśli stwierdzę, że animacje Disneya górą i to nie od dziś! Inne studia nie mają nawet podjazdu do potęgi Walta Disney’a. Wychowałam się na tych bajkach i nierzadko do nich powracam, emocjonując się historiami bohaterów tak samo albo nawet bardziej niż w dzieciństwie. Mimo sentymentu do starszych disneyowskich animacji, moim ulubieńcem jest film „Coco” (2017). „Coco” bazuje na motywach meksykańskiego święta zmarłych – Dia de los Muertos. Disney po raz kolejny wzrusza i łamie serca. W kulminacyjnym momencie, w którym babcia Coco dołącza do piosenki „Pamiętaj mnie”, robi to z potrojoną siłą … Film… Czytaj więcej »