Nie jadłem mięsa ponad ROK… #protest

Nie jadłem mięsa ponad rok… #protest

 

Jestem wku#@%ony. Ten ostatnio modny i często nadużywany zwrot opisuje sytuację polityczno-społeczną w Polsce. I choć daleko mi od wszelkich protestów, brania udziału w manifestacjach (różnej treści, niekiedy absurdalnie bzdurnych), tak w każdym z nas jest ta wrażliwa struna, której dotknięcie boli. Cholernie boli.

Dla niektórych będą to (po)wolne sądy, dla innych zaś sprawy aborcyjne. A dla mnie prawa zwierząt. I gdy tylko pojawiła się nadzieja na ich poprawienie, upadła z ogromnym hukiem. Ale od początku.

Prezes rządzącego Prawa i Sprawiedliwości ogłosił projekt ustawy, który sprowadzał się do 5 postulatów, potocznie nazywanymi 5 dla zwierząt:

1/ zakazanie hodowli zwierząt futerkowych ,

2/ zakazanie uboju rytualnego,

3/ zwiększenie kompetencji organizacji działających dla zwierząt, w tym wsparcie policji przy interwencjach,

4/ zakazanie wykorzystywania zwierząt dla rozrywki (np. w cyrkach), jak i likwidacja prywatnych schronisk,

5/ zakazanie trzymania zwierząt na uwięzi (łańcuchy, kolczatki).

Jak wiadomo są interesy i interesiki. Po szybkim przekalkulowaniu, wycofano projekt i podwinięto ogon po sobie. Po prostu nie mam słów i nie rozumiem, dlaczego szeroko pojęta grupa rolników jest w Polsce tak uprzywilejowana, jak się okazuje kompletnie w oderwaniu od rzeczywistości. Nie rozumiem również, jak ktokolwiek z tych ludzi mógł uczynić sobie biznes (bo to wszystko sprowadza się do dużych pieniędzy) na krzywdzie zwierząt, a państwo polskie jest na tyle bananowe, że nie ma siły, aby temu położyć kres. Wprost budzi się we mnie pogarda dla tych, którzy zatrzymali tę ustawę. PIS miało niepowtarzalną okazję, aby w końcu zrobić coś naprawdę dobrego, a zawiodło. Czy przypadkiem nie oni mówili, że w polityce liczy się sprawczość?! Mógłbym się dalej wyzłośliwiać, ale poczułem, że nadszedł czas mojego działania.

W ramach protestu na działania rządzących postanowiłem nie jeść mięsa przez rok. Tyle, zaledwie tyle, co osobiście mogłem zrobić! Wytrzymałem w swojej decyzji, nie jedząc mięsa ponad rok, na przełomie lat 2021 i 2022.   

Problem praw zwierząt wciąż zostaje nierozwiązany. Próżno oczekiwać, że ta ekipa u sterów władzy cokolwiek zmieni na rzecz poprawy losu zwierząt. Naiwnym byłoby sądzić, że inne partie podejmą temat i nie zostaną powstrzymane przez rolnicze lobby i kilku wpływowych cwaniaków, którzy uczynili sobie interes życia na hodowli norek i uboju rytualnym.

Kończąc ten post, zamieszczam fragment z mojej książki „Czarodzieje Hateway”, który dotyczy uboju rytualnego. Chciałbym wierzyć, że ludzie nie mają pojęcia, jak ten proceder wygląda, ile dostarcza bólu i cierpienia zwierzęciu, zanim ono skona, dlatego tak lekko podchodzą do tematu. Ani ich to ziębi ani grzeje… a ten fragment – w moim naiwnym chciejstwie – coś zmieni.

(…) Już spokojnie podszedłem do niej i chwyciłem za zardzewiałą klamkę. Nim zdążyłem za nią pociągnąć, drzwi się otworzyły. Odsunąłem się odruchowo. Ze środka wyszedł mężczyzna podobny do tych, którzy opanowali sekretariat po drugiej stronie rozwidlenia dróg. Bełkotał coś pod nosem, łamaną polszczyzną wypowiadał słowa na wzór – „duża pieniądza”. Jego rozweselenie wywoływało u mnie irytację. „No cóż” – pomyślałem i wszedłem. W pierwszym przebłysku zaatakował mnie ponury mrok pomieszczenia, które było wąskie i niskie. Brudne, ceglane ściany biły po oczach. Na podłodze paćkało się jakieś rzadkie paskudztwo. Wolnym krokiem omijałem zasadzki, wstrzymując oddech. Moje nozdrza wziął w dwa ognie nieludzki swąd, który ociężale unosił się nad ziemią. Woń zgnilizny wywoływała u mnie odruchy wymiotne, lecz mimo to, dzielnie przemierzałem uświniony hol. Z każdym krokiem coraz głośniej słyszałem czyjeś pogwizdywanie. Brzmiało radośnie i pogodnie. W końcu dotarłem do ściany i musiałem skręcić w prawo. Wtem zmysły słuchu, wzroku oraz zapachu się wyostrzyły. W pierwszej kolejności dostrzegłem mężczyznę w czepku, ubranego na biało. Wyjątek stanowił jego fartuch – żółty i lateksowy. Instynktownie pobiegłem za nim. Byłem już na tyle blisko, aby nawiązać rozmowę. Wtedy zobaczyłem w jego ręku ostry szpikulec. Ochocze gwizdy ustały. Zaczęły się ryki i piski. Podniosłem swój wzrok wyżej. Zaczepiona na haku krowa zwisała pyskiem ku podłodze. Nie poznałem w niej swojej Maliny. Nagle facet w czepku dźgnął ją w okolice szyi i rozbił ranę na boki. Wtem chlusnęła krew. Powtórzył to kilkakrotnie i odszedł. Na nowo gwizdy stały się słyszalne, ale szum moich myśli rozsadzał realność ujrzanych wydarzeń. Niemrawo ruszyłem w miejsce bestialskiego zajścia. Wciąż tryskająca krew z ledwie już żyjącego zwierzęcia utwierdzała moje przekonanie o barbarzyństwie i nikczemności tych ludzi. Łzy i błagalne, pełne bólu oczy zwierzęcia coś we mnie haratały. Wyrywały serce z piersi. Kazały drzeć się i tupać nogami. Buntować się i wylewać gniew na zewnątrz. Coś gruchnęło. Instynktownie podążyłem za odgłosem. Za kolejną ceglaną przedziałką rzeźnik uwolnił krowę z haku. Łaciata leżała na kratach zamontowanych w podłodze. Prędko dojrzałem w niej swoją Malinę, ponieważ miała charakterystyczną plamkę nad lewym okiem. Upadłem na kolana, bo wiedziałem, że jej cierpienie już się skończyło. Zarżnęli ją na żywca. Bez ogłuszania, bez niczego. Zgodnie z bestialskimi regułami halaal. I to wszystko w świetle prawa, w cywilizowanym kraju Unii Europejskiej. I to wszystko w ślepej pogoni za pieniądzem. Żalowi i rozpaczy nie było końca, nie zdążyłem jej uratować, a pozwoliłem na najbardziej okrutną śmierć. Całkowicie rozbity emocjonalnie, pędem targnąłem się do wyjścia. Po drodze przeklinałem Trybunał Konstytucyjny*. Zatrzasnąłem za sobą drzwi i wpadłem w objęcia Lady Morgan. Bardzo cieszyłem się z jej obecności i wsparcia. (…)


*  Trybunał Konstytucyjny Andrzeja Rzeplińskiego w 2014 r. ochronił wykonywanie uboju rytualnego w Polsce

grafika wyróżniająca post © by bywalec życia, na podstawie grafiki Pixabay, Format Tematów Poważnych

Yhm... to może nie być głupi pomysł?!

Aby dołączysz do grona subskrybentów Bywalca Życia. I Otrzymywać powiadomienia o nowych konkursach, wpisach i wielu innych akcjach.

Wyrażam zgodę na przekazanie moich danych osobowych do MailChimp ( więcej informacji )

Trzy żelazne zasady Bywalca Życia. Zero spamu. Bezpieczeństwo adresu e-mail. Możliwość wypisania się z listy subskrybentów w każdej chwili.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments